21 października 2010

.hm.

.Rozprzestrzeniająca się
Podświadomość

Podpowiada
Że człowiek dzierżący
Jesienną śliwkę
W autobusie nr 87
Nie może pochodzić
Ze mnie

Kobieta podciągająca
Jawnie podciągająca
Niewidoczne pończochy
Jadąca autobusem nr 87
Jesiennym popołudniem
Nie może pochodzić
Ze mnie

Kiedy wsiadam
W taką jesień
Nie jest ona
Moja

Moja jest jedynie
Rozprzestrzeniająca się
Podświadomość

Jadąca autobusem
Niewiadomej Linii.

24 maja 2010

.w chwili.

.Od miesięcy nie wychodzę z mieszkania
Nie potrafię zebrać się na odwagę
By ruszyć całą swą postać poza
Próg

Próg to bym jeszcze przekroczył
Ale nie widzę potrzeby
Fotoplastykon w drzwiach
Więc okno na świat jest

Czy potrzeba czegoś więcej?

Jaka radocha mną wstrząsa
Kiedy słyszę zamykające/otwierające się
Drzwi wejściowe/domofonowe
Czy któreś z nich

Twarda miękka
Pół/ Pół
Domysły
Jaka podeszwa?

Jaki jej typ kroczy po schodach?

Nigdy jeszcze nie zgadłem
Bo nie zapisuje swoich pomysłów
Więc nie wiem czy wygrałem
Wygrałem?

W tle III Program Polskiego Radia
Historia sztuki
Muzea gromadzą zbiory
Oscylują wokół siebie

Zróbmy konferencję

Tak!
Zróbmy konferencję na temat
Tego ile muzeów jest nam potrzebne
Czy mamy swój udział

Cholera! Czekajcie!
Ktoś po schodach wchodzi
Czy wygram?
Po raz pierwszy?

1.

18 maja 2010

.strumień świadomości.

.Zupełny przypadek
Sprawił że znowu wdychałem
Roztocza

Pod opuszkami palców
Wykładzina z IKEI
W ustach coraz więcej
Remontowego pyłu

Staram się ruszyć
Przychodzi coraz większe
Rozluźnienie
Trudność wzrasta

Nawet cholerny skurcz
Nie chce mnie złapać
Nawet on

Szyja lekko odpuszcza
Staram się unieść głowę
By wreszcie przestać gapić się
W nierówności sufitu

Krople na szybach okiennych
Wpatrują się?
Kibicują mi?
Konsternacja

Przejaw mojej nadmiernej
Aktywności fizycznej
Mruganie

To wychodzi mi najlepiej
Dwa razy na tak
Na nie też dwukrotnie
Nie tak

Miało to wyglądać inaczej
Zemdleć powinienem jutro
Znaleźć mnie mieli
Pojutrze

Zanudzę się.

5 maja 2010

.tydzień.

Nie da się ukryć że dawno mnie tu nie było
Nie miałem kiedy usiąść do pisania
Lenistwo?
Chwilowa niechęć do przelewania?
Pewnie wszystko razem się złożyło
Zapomnienie

Z miejsca zapomniane

Przypomniało mi się
Nie na temat?
Może to taka niepotrzebna dygresja

W czasie ”tygodniowej smoleńskiej żałoby”
Kiedy było więcej flag narodowych
Na balkonach i w oknach
Niż dresów na ulicach

Radio EskaRock
Grające melodyjną powtarzalną muzykę rockową
”Masakrycznie zapętlona playlista”
Tak można by nazwać
Codzienne słuchowiska

Nagle
Tak nagle
Zaczęła grać
Normalnie!
Powtarzalność utworów
Zerowa
Same klasyki rocka
Aż nie mogłem uwierzyć że tak można

Codzienne pracownicze rano
Włączanie odbiornika
Czysta przyjemność

Żałoba minęła

EskaRock
Znów stała się
Eską

25 stycznia 2010

.uwierzycie?

Tak.
Rozpracowałem to.
Wprawdzie wymagało to sporych nakładów opierdalactwa.
Ale się udało.
W czym rzecz?
Już mówię.

Otóż.
Tydzień temu.
Wtorek to był chyba - zabijcie mnie ale nie pamiętam tej jakże znaczącej lecz niedokładnej daty…

Ustalamy że wtorek.
Ok.
Nie.
Jednak nie.
To była środa.
Środa jak w mordę strzelił.

Otóż.
Środa już we wczesnych godzinach rannych dała mi do zrozumienia że nie będzie zwykłą środą.
Nie.
Nie ona.
Ta środa miała zakusy na coś większego.
Obiecała sobie, że nie będzie już taka jak inne drobne, niezauważalne i niezapamiętane środy.
Wiedziała że dzisiaj będzie wyjątkowa.
Że jak ktoś wspomni tę środę, pomyśli sobie że w życiu swoim się z taka nie spotkał.
Może kiedyś piątek starał się wspiąć na jej wyżyny.
Ale to właśnie ona była stawiana za wzór.
Wychwalana, wytulona, wypieszczona.
Po prostu wyjątkowa.
Nie dało się przejść obok niej nie bijąc pokłonów nad jej wspaniałością.

Bo któż to mógłby uwierzyć, że taka zwykła, szara ,najzwyklejsza środa może stać się wzorem.
Podwaliną.
Kamieniem w milach liczonym dla niezrzeszonych sceptyków, którzy nigdy nie wierzyli w jej istnienie.
A jednak.

Ta środa była największa i najwspanialszą ze wszystkich.
Ta środa moi państwo.
Ta środa – pisząc to wprawiłem się w stan błogi.
Błogostan.
Stan zachwytu i rozmarzenia.

Ta środa.
Właśnie ona.

To URLOP…

17 stycznia 2010

.



.nie ma kiedy iść.