1 września 2009

.ano.

Nie.
Balkon jest złym miejscem do czytania. Rozprasza praktycznie wszystko.
Nie możesz postawić obok siebie owoców, bo nie będzie Ci dane czytać w spokoju. No, chyba że tak jak ja, zawsze będziesz dysponował packą ”niszczącą małe zbłąkane główki”.
Zapatrzyłem się właśnie na chmurę przypominającą gigantycznego żuka.
Kichnąłem.
Przepraszam.
Odgłosy. Tak.
To chyba największa bolączka ”balkonowych czytaczy”.
Stukanie.
Pukanie.
Co chwila przejeżdżający samochód ( jeżeli oczywiście masz to szczęście i balkon zwrócony frontem do jezdni, szosy, drogi itd.)
Sąsiadów - niżej, wyżej, na boki; mordujących starawe hity disco-polo.
Ech.
Drące się nie wiadomo na co dzieci.
- Mamo! Mamo! Rzuć mi…
Zaraz Cię kurna rzucę. Idę do pokoju po snajperkę. Montuje ją na barierce.
Mierze…
Cisza.

Lepi coś z kolegami.
Odnoszę uciszacz.
O słońcu to nawet nie wspominam, bo każdy normalny balkonowicz ma parasol (+ 1 w zapasie).
Tak na wszelki .

Pisać na balkonie w spokoju też nie można.
Idę stąd.
Znowu prószy śnieg.
Grudzień tego roku jest wyjątkowo mroźny…

3 komentarze:

  1. talent masz. z resztą masz ich wiele :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eee tam, talent.
    Talencior, taki wielki. Przeogromny :)
    Odtąd -> dotąd <-
    Ciuś ciuś ciuś..

    OdpowiedzUsuń
  3. a nie, bo :dotąd: - dalej niźli do :tamtąd:

    OdpowiedzUsuń