10 sierpnia 2009

.01.

Odchodziłem od zmysłów czekając na wiadomość… Wiedziałem, że nie przepadała za punktualnością − nie lubiła być uwiązana − to jej jednak w żaden sposób nie usprawiedliwiało. Jej zachcianki, nieoczekiwane zachowania; to wszystko bardzo mnie intrygowało, aczkolwiek trochę się obawiałem, nie jej jako osoby, lecz…
− Tak, słucham?
− To ja, proszę otwórz.
− Gdzie byłaś do diabła?
− Proszę otwórz… zaraz porozmawiamy.
Stanęła w drzwiach. Jej krótkie czarne włosy, pełne usta, dobrze widoczne kości policzkowe i te zielone oczy. Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, jedyną rzeczą, o jakiej pomyślałem, to jak wyglądałaby bez ubrania.
Nie przepadała za modą, była ogromną indywidualistką − bardzo mi to imponowało.
− Czy wiesz, która jest godzina? Dzwonił William musiałem mu powiedzieć, że nie wiem gdzie jesteś. Wiesz jak się teraz czuje?
− Wysłuchaj mnie, a uznasz, że warto było poczekać.
− Czekam.
− Przyniosłam to…
W jej delikatnych dłoniach, ujrzałem bardzo starą drewnianą szkatułkę, pochodzącą z czasów Ludwika XIV, o której istnieniu wiedziało niewielu ludzi we Francji. Lecz była już ona w moim posiadaniu. Gdy patrzyłem na to małe dzieło sztuki, moja twarz nie drgnęła ani na chwilę, nie byłem w stanie wykonać żadnego ruchu. Nie mogłem oderwać od niej wzroku − była najzwyczajniej w świecie wyjątkowa…

3 komentarze:

  1. No, no. Wreszcie się Kolega tu zadomowił.
    Będę wpadał :)
    Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Po nitce do kłębka. Tez będę tu siebie wrzucała, jesli nie będziesz miał nic przeciw :) MD

    OdpowiedzUsuń
  3. Absolutnie nie mam nic przeciwko naprzeciw :)

    OdpowiedzUsuń