24 sierpnia 2009

.bredze.

Bezchmurne niebo bywa czasem zwodnicze, nigdy jednak nie daje pełnego rozeznania pogody. Lustro wody zawsze odbija nas takimi jakimi naprawdę jesteśmy. Bywa tak, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć nadchodzącej zmiany – szczególnie utrudnione jest to zimą, kiedy tafla wody przestaje być tylko cieczą, ale staje się czymś więcej…
Zamrożona cząstka nas samych, poszczególne elementy naszej osobowości bezpowrotnie tracą swój „naturalny” kształt i kontrast. Skrystalizowane oblicze człowieka już nigdy nie będzie czymś zmiennym, lecz krucha ”bryłą” odseparowaną od świata. A może raczej rzec powinienem, od tego co zwyczajowo nazywamy wszechświatem.
Nidy nie zastanawiamy się nad konsekwencjami naszych działań; zwykliśmy mawiać „taka karma”. Lecz czy naprawdę w to wierzymy, czy chcemy jedynie dać upust naszym wewnętrznym obawom, że może stać się coś zależne jedynie od nas samych, gdzie karma nie będzie miała już nic do dodania…
Przeznaczenie jest dla jednych wyrocznią, niepisanym prawem, któremu należy się bezwzględnie podporządkować. Dla drugich natomiast totalnym bezsensem, który przy każdej nadarzającej się okazji należy podważać i mieszać z błotem. Jakiż możemy mieć wpływ na naszą przyszłość? Jedni odpowiedzą że wszystko zależy od nich samych i nic nie jest z góry przesądzone. Zapewne trochę racji w tym jest, ale jak duże pole manewru może mieć każdy z nas jeżeli na nasze decyzje ma wpływ wychowanie, charakter, poglądy polityczne a i nierzadko religia, która zmusza nas do szablonowego myślenia.
To właśnie religia ma na nas największy wpływ. Wpajane od dzieciństwa formułki, nie pozwalają na jakąkolwiek samodzielną myśl. Każde, nawet najtrudniejsze pytanie, kiedy gotowi już jesteśmy je zadać… No cóż, odpowiedź zawsze brutalnie sprowadzi nas na ziemią ( a może cienki lud, zapytacie ) – a upadek na nią jest bolesny ( nietrudno wyziębić organizm).
Więc po co pytać? Na cóż nam są te dociekania? Czy człowiek tak bardzo lubi upadać, czy może ubóstwia stan w którym znów może się podnieść i odnotować sobie w głowie to doniosłe wydarzenie…

3 komentarze:

  1. Znaczy co? Jesteśmy tylko jak pyłek na wietrze, na który składa się wychowanie, poglądy i (tfu!) religia? A co z tzw. silnymi osobowościami? Niejednokrotnie bywało tak, że wychowanie wychowaniem, a ktoś robił coś zupełnie nieoczekiwanego, zupełnie pod prąd, czy też pod wymieniony wyżej wiatr. A może to pod-prąd-(wiatr)-pójście też jest uwarunkowane czymś-tam-innym?
    Filozoficznie się zrobiło...
    Pzdr. Pisz dalej bo masz to coś zwane dla niepoznaki tym czymś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest fascynujacy temat, pytanie na które nie ma w zasdzie jednej odpowiedzi, ile odpowiedzi w ogóle (?).. Właśnie, zależymy od masy czynników, na które nie mieliśmy wpływu - to raz, a dwa - czynniki te rzutują potem na to, na co wpływ mieć możemy, a że coś nas zdeterminowało to potem ruszyć ni chu chu. W miejscu (o!). A przecież, myślę sobie, widzę i wierzyć nie mogę jakby - jest w nas tak niebywała siła i moc zmiany swojej sytuacji na lepszą (jeśli jest gorsza) (i na odwrót). Także można zawrócić rzekę i powiedzieć jej nawet: od dziś płyniesz tam. (A jeśli już zaczynamy miec wpływ na przyszłość czy rzeczywistość, może i pojawia się niedowierzanie - kolejny problem..). Fakt, siłę ciężko znaleźć gdy całe życie coś/ktoś nas jej pozbawiało a wręcz nie nadawało (dochodzę do wniosku, że chyba i tak powodorem wszystkiego jest rodzina^^). (Ach, i co to znaczy znaleźć siłę?). Ale tu kolejna dobra wiadomość: środowisko się zmienia; wychowanie domowe "wymienia się" (fakt, jakaś zależność w dorosłości z domem pozostaje siłą woli, sic!) na wychowanie w grupie; kolejne, nowe środowisko. Ludzie mogą/mają na nas wpływ (różnoraki) i chwała. Szcześciem, gdy poddajemy się zmianom. I w tym chyba leży sedno. Religia, Bóg - cóż, ja widzę w tym wolność, sens, choć przecież zawodzę, bo i przychodzi zwątpienie, czy masa pytań. A silne osobowośći to w tym wszystkim ewenement, i one mają niezwykłą siłę kroczenia tam gdzie chcą wbrew determinantom (jest takie słowo?). Ale to też jest kosztem czegoś. Znam przykład, ale to zbyt szczegółowe na takie zdawkowe wyczyny intelektualne jakie tu zamieszczam.. :)

    OdpowiedzUsuń