23 sierpnia 2009

.07.

Gdy rozstawałem się z Johnem przysiągłbym, że zapach tych jego nieszczęsnych mandarynek ciągnął się za mną aż do mieszkania.
Przekręciłem klucz w zamku drzwi frontowych. Nie nasmarowane zawiasy dały o sobie znać.
Gdy przestępowałem próg zobaczyłem, że Perełka wzięła nogi za pas i w mgnieniu oka znalazła się w kuchni. Już od bardzo dawna nie zachowywała się w ten sposób. To znaczy od czasu pierwszej…
Dywan na środku salonu z czasem coraz gorzej znosił faszerowanie go środkami czyszcząco – piorącymi. Wyglądało na to, że nadchodzi ich kolejna z dawna oczekiwana porcja.
Mogło się wydawać, że małe pieski robią małe kupki a dopiero gdy szczeniak podrośnie robią się większe. W wypadku mojej suczki teoria w znaczący sposób mijała się z praktyką. Perełka – pomimo swych niewielkich rozmiarów – od samego początku raczyła mnie monstrualnych rozmiarów niespodziankami.
Przyozdobiony dywan wydawał się być niewzruszony.
Gdy udałem się do kuchni, pod stołem siedziała twórczyni tej brązowej budowli, wpatrzona we mnie swoimi słodkimi ślepkami. Wyglądała przy tym jakby mówiła – no cóż, zdarzyło się, zapaskudziłam dywan a teraz patrzę na ciebie ze szczerą nadzieją, że nie narobisz z tego powodu rabanu.
Miała rację – jak zwykle…

Z szafki nad stołem wyjąłem mój ulubiony kubek, z którego raczyłem się jedynie kawą. Herbata nigdy w nim nie zagościła. Gorący płyn delikatnie przekradał się w każdy zakamarek przełyku, by w żołądku zbić się w ostateczny bezkształt.
Przy piciu kawy zawsze zastanawiam się co mógłbym jeszcze zrobić. Nie mówię tu o pozmywaniu naczyń, czy czegoś w tym guście, lecz np.: nauczenia się języka migowego…
Migający ludzie od dłuższego czasu mnie intrygowali. Szczególnie gdy gestykulowali w tak żywiołowy sposób. Za każdym razem miałem nieodparte wrażenie, że chcieli w pełni wyrazić swoje podniecenie czy frustrację…
Zwykle myśląc o tym wyobrażałem sobie, że stoję na przystanku i widzę dwie kobiety migające komplement pod moim adresem. A ja, tuż po dostrzeżeniu nadjeżdżającego autobusu, robię krok w ich kierunku migając proste - ”dziękuje, miło mi”. Po czy wsiadam do pojazdu. Miny obu kobiet za każdy razem wyglądają trochę inaczej, lecz zawsze wyrażają zdziwienie połączone z zakłopotaniem.

1 komentarz:

  1. Nie na darmo mam Kołata w ulubionych...
    Ale przeczytaj, Bracie, zdanie nr 1 i zastanów się czy ma sens :) To tak się czepiam tylko, bo jestem upierdliwy z natury...

    OdpowiedzUsuń